
Po niespodziewanej śmierci Higginsa, „Fighting Demons“to druga płyta, na która czekał z niecierpliwością cały muzyczny świat.
Juice był znany z głębokich poruszających tekstów wtłoczonych w wpadającą w ucho melodię, lecz ten album to coś więcej. Muzyk bawi się rytmem, tzw. flow, melodiami, bawi się słowem. Od zawsze miał dar obracania cierpienia w żart, jakby chciał pokazać, że piekło może być piękne.
Pokazuje to z niewiarygodną łatwością, jakby każde słowo płynęło prosto z jego serca. Dodatkowo tragiczna śmierć Higginsa, nadaje tej płycie dodatkowej wartości. Każde wspomnienie o narkotykach gra słuchaczowi, a szczególnie wiernym fanom, na emocjach. Przez niezwykłą różnorodność ta płyta nie nudzi się nawet po wielokrotnym i intensywnym przesłuchaniu.
Znajdują się na niej kawałki wesołe, zachęcające do imprezy, lecz również smutne, refleksyjne i przygnębiające. Gorąco polecam ta płytę.
MATERIAŁ Z ZAJĘĆ DZIENNIKARSKICH
O.S.